sobota, 25 sierpnia 2012

Przyjemność w klimacie NRD

Ten blog jest o przyjemnościach. Cóż mogę poradzić jednak na to, że przyjemność sprawia mi również oglądanie filmów w niekoniecznie cukierkowym klimacie? Ha, w klimacie mrocznego NRD! Tydzień temu, w ramach festiwalu Transatlantyk miałam okazję obejrzeć film "Barbara". Jeżeli podobało się Wam "Życie na podsłuchu", to polecam również tę pozycję.

Kilka słów o fabule: akcja dzieje się na początku lat 80tych, kiedy to lekarka za karę o wystąpienie o wizę do RFN, zostaje wysłana z Berlina na prowincję. Będąc pod ciągłą kontrolą lokalnego przedstawiciela STASI, ryzykuje wiele kontynuując potajemne spotkania z narzeczonym z zza zachodniej granicy i planując ucieczkę. Panuje klimat wszechobecnej podejrzliwości i nieufności. STASI poddaje Barbarę ciągłym kontrolom i upokarzającym rewizjom osobistym. Nie będę zdradzać więcej, ale zachęcam do obejrzenia "ciągnika".



Koleżanka z pracy również obejrzała ten film i powiedziała, że "podobał jej się tylko do połowy". Nie drążyłam tematu (poniedziałek rano przed pierwszą kawą!), ale trzeba się zgodzić, że tak pewnie w połowie filmu można się domyślić zakończenia. Ale dla mnie to nie o zakończenie chodzi. Tylko o ten klimat pozornej normalności, życia które na pierwszy rzut oka wygląda jak wszędzie indziej, a podszyte jest strachem i nieufnością uniemożliwiającą normalne relacje międzyludzkie. Krytykiem filmowym nie jestem, nie nazwałabym się również kinomanem, ale dla szukających "znaku jakości", donoszę, że film zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię (Christian Petzold, który jest rownież autorem scenariusza) na 62. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

Z ciekawostek, wyczytałam gdzieś, że autorom filmu zależało na oddaniu realiów epoki i tak na przykład spędzili 16 dni na poszukiwaniach starego katalogu "Quelle" na eBay'u! Aha, no i możecie pamiętać odtwórzynię głównej roli (Ninę Hoss) z "Białej Masajki".

Po obejrzeniu filmu, przypadkowo w ręce wpadł mi przewodnik Lonely Planet po Niemczech, gdzie wyczytałam, że w Berlinie jest muzeum STASI, o którego istnieniu nie wiedziałam. Chyba już wiem, dokąd skieruję kroki podczas najbliższej wizyty w niemieckiej stolicy... Oczywiście o wrażeniach doniosę!

niedziela, 19 sierpnia 2012

Podobno sprzęt nie gra...

Jeżeli mowa o przyjemnościach, to niewątpliwie jedną z nich jest dla mnie tenis.
Właśnie przeszukuję zakamarki internetu w celu upgrade'u mojego już trochę wysłużonego sprzętu.
O wynikach poszukiwań niebawem poinformuję za pomocą relacji zdjęciowej nowych nabytków + małe sprawozdanie z pierwszych wrażeń użytkowania wszystkich nowych zabawek.

Jednym z moich głównych pretendentów do grania jest "patyk" Head Youtek IG Radical MP.
Mała główka rakiety (kwestia gustu), świetna sztywność ramy która nada dynamiki (niestety dużo ucierpi na tym mój łokieć), no i ten design;)......to tylko najbardziej istotne elementy moim zdaniem przemawiające "za".
Mam nadzieję nie naśladować akurat w tym aspekcie Baghdatis'a, ponieważ rakieta firmowana jest przez A. Murray'a, a to raczej spokojny człowiek.

Łelkom!

Jeszcze dokładnie nie wiemy o czym ten blog będzie, ale póki co,  udało się nam wymyślić (fajną?) nazwę. I to w niedzielę rano (ale po dwóch kawach)! Lubimy przyjemności w każdej postaci i tym chcemy się dzielić. To na tyle. Zobaczymy jak pójdzie!